Wielki święty Kościoła.

Wczoraj, tzn. 14.08 obchodziliśmy wspomnienie świętego Maksymiliana Mari Kolbego, a dzisiaj jest święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Co łączy te dwa wydarzenia? Postać Maryi, która była bardzo mocno obecna w życiu święto Maksymiliana. Jeśli ogólnie spojrzymy na żywoty świętych, to zobaczy, że każdy z nich miał w sobie głębokie nabożeństwo do Matki Bożej.

Przypomnijmy postać świętego Maksymiliana. Urodził się 8 stycznia 1894 w Zduńskiej Woli. Był zakonnikiem w zakonie franciszkańskim. W 1927 r. w Teresinie pod Warszawą założył klasztor-wydawnictwo Niepokalanów. Kiedy po dziesięciu latach Maksymilian został ponownie przełożonym, Niepokalanów był największym katolickim klasztorem na świecie, który liczył ponad 700 mieszkańców. Wydawano tam czasopismo „Rycerz Niepokalanej”, który uzyskiwał gigantyczne nadkłady wydawnicze. Wydawane jest ono zresztą po dziś dzień. W okresie 1931–1935 prowadził działalność misyjną w Japonii, gdzie w 1931 z jego inicjatywy założono klasztor franciszkanów w Nagasaki.

Ojciec Maksymilian przyjął nowe warunki z heroicznym poddaniem się woli Bożej. Otworzył bramy klasztoru dla uciekinierów, rannych, chorych, głodnych, chrześcijan i Żydów. Oświadcza: "Jesteśmy gotowi oddać życie za nasze ideały". Niemcy zdawali sobie sprawę z ogromu siły duchowej płynącej z Niepokalanowa. Nic zatem dziwnego, że już we wrześniu o. Maksymilian został wywieziony z braćmi do obozów na tereny Niemiec. Został zwolniony z obozu w Ostrzeszowie w uroczystość Niepokalanego Poczęcia. 17 lutego 1941 r. został aresztowany przez gestapo i przewieziony na Pawiak, a 28 maja do Auschwitz. Pod koniec lipca 1941 r. z obozu uciekł jeden z więźniów. W odwet za tę ucieczkę Niemcy wybrali dziesięciu ludzi na śmierć głodową.

Jednym z wybranych na śmierć był Franciszek Gajowniczek, który rozpaczał, że zostawi żonę, dzieci. Wtedy z szeregu wyszedł o. Maksymilian i zgłosił się na śmierć za niego. Tak o tym wspomina sam Gajowniczek:

Nieszczęśliwy los padł również na mnie. Ze słowami: Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam - udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci głodowej. Te słowa słyszał o. Maksymilian Kolbe. Wyszedł z szeregów, zbliżył się do "Lagerfuhrera" Fritzscha i usiłował ucałować jego rękę. Fritzsch zapytał tłumacza: Czego życzy sobie ta polska świnia? O. Kolbe wskazując ręką na mnie, wyraził swoją chęć pójścia za mnie na śmierć. Fritzsch ruchem ręki i słowem niech wyjdzie, kazał mi wystąpić z szeregu skazańców, a moje miejsce zajął o. Maksymilian Kolbe. Za chwilę odprowadzono ich do celi śmierci, a nam kazano rozejść się na bloki... Maksymilian Kolbe zmarł 14 sierpnia 1941 r. dobity zastrzykiem fenolu. Jego ciało zostało spalone w krematorium następnego dnia.

Matka Boża była cały czas obecna w życiu świętego Maksymiliana, zresztą nie tylko jego. Jak widzimy, po owocach ich poznacie, tak mówił Pan Jezus. Święty Maksymilian, pomimo tego, że żył tylko z jednym płucem, zrobił tak wiele. Nie słowa tylko czyny wyznaczały jego usłane cierpieniem życie.

J15, 13 „ Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.”



https://niepokalanow.pl/maksymilian-kolbe/zyciorys/



https://pl.wikipedia.org/wiki/Maksymilian_Maria_Kolbe



https://silesia.edu.pl/index.php/%C5%9Aw._Maksymilian_Maria_Kolbe